wtorek, 29 stycznia 2013

Hity i kity roku 2012 cz. 1 - pielęgnacja twarzy

Jak ten czas szybko leci... Całkiem niedawno pokazywałam ulubieńców roku 2011, a tu już kolejny rok się skończył, ba, na dobre zaczął się następny. Dlatego dziś przedstawiam część 1 moich hitów i kitów 2012 roku, czyli hity w pielęgnacji twarzy.

Jak widać na zdjęciu poniżej, w tym roku jest ich dość mało, wybrałam samo crème de la crème moich pielęgnacyjnych ulubieńców, czyli:

1. Kapsułki pielęgnujące z wyciągiem z orchidei (Alterra) - moja weekendowa kuracja supernawilżająca. Używam chyba od roku i ciągle uważam, że są świetne. Minusy? Substancje zapachowe w składzie, nie wiadomo po co. No po co, ja się pytam, zaśmiecać całkowicie naturalny skład chemią? :/  Ok. 7zł/op.


2. Charged Water Skin Hydrating Mist (MAC) - używana po umyciu twarzy, a przed kremem, zapewnia skórze dodatkową porcję nawilżenia i energii, użyta na podkład i puder sprawia, że lepiej się stapiają ze skórą i nadaje bardziej naturalne wykończenie. Minusy? Cena. 90zł/100ml.

3. Masełko do ust Wild Cherry (Body Shop) - bardzo je polubiłam i tym bardziej mi szkoda, że kiedy zaczęłam skłaniać się w stronę kosmetyków nietestowanych na zwierzętach, dowiedziałam się, że TBS należy do testującego L'Oreala. Gdyby nie to, prawdopodobnie kupiłabym kolejne opakowanie. Minusy? Przynależność do L'Oreala i jakowyś PEG w składzie. 20zł/10ml.

4. Balsam do ust Summer Fruit (EOS) - moja wielka miłość, naturalny skład, cruelty-free, niedrogi i mega wydajny. Minusy? Problemy z dostępnością w Polsce. Pełna recenzja tutaj. 16-24zł/7g.

5. Maść arnikowa (Elissa) - czyli produkt mi niezbędny, który ratował mnie wielokrotnie. Przesuszone usta/twarz/dłonie? Nos po katarze? Ze wszystkim daje radę :) Minusy? Nie zauważyłam. Ok.5zł/25g.

Jakie produkty do twarzy Was najbardziej zachwyciły w zeszłym roku? Podzielcie się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz