sobota, 16 marca 2013

Modelujący podkład w musie z aloesem - Bell

Modelujący podkład w musie z aloesem to produkt, który zakupiłam zachęcona informacjami firmy wypuszczonymi na Facebooku. Niestety zawiodłam się na tym produkcie. Żałuję, że nie poczekałam trochę na opinie - na Wizażowym KWC są ogólnie nienajlepsze - pewnie bym nie kupiła.

Wygląda tak:


A tak przedstawiają się swatche:

Górny swatch od razu po nałożeniu, dolny po porządnym myciu wodą i mydłem; przy okazji pokazuję trwałość lip tintów Bell po ocieraniu się o rękaw kurtki, kilkukrotnym zakładaniu i zdejmowaniu rękawiczek i kilkukrotnym myciu rąk - to te dwie czerwonoróżowe kropki na dole po prawej :P


Krycie ma niestety słabe - od żadnego do lekkiego, znam kremy koloryzujące o lepszym kryciu. Pomysł na 2 kolory w 1 opakowaniu bardzo dobry, choć ciemniejszego mogłoby być 1/4 opakowania, a nie 1/2 - zdecydowanie nie używam go aż tyle co jaśniejszego (co widać na zdjęciu - jasny już prawie mi się skończył, po ciemnym ledwo widać, że w ogóle go używam). Pomysł na 4w1 również jak najbardziej słuszny, tylko wykonanie kiepskie - jako baza i bronzer się to sprawdza, ale jako podkład+korektor już nie bardzo. Co to za korektor, którego nie można użyć pod oczami? Trwałość na plus, szczególnie po lekkim przypudrowaniu. Bell chwali się, że produkt zawiera aloes (w drugiej połowie składu), co jak rozumiem ma oznaczać, że ma właściwości nawilżające - nie zauważyłam żadnego nawilżenia.

SKŁAD: (megadługi i tak drobnym drukiem, że przeczytać go można tylko pod lupą)
Cyclopentasiloxane, Isododecane, Talc, Isostearyl isostearate, Cyclohexasiloxane, Dimethicone crosspolymer, Microcristallina Cera (Microcrystalline wax), Isopropyl palmitate, Silica dimethyl silylate, Copernicia cerifera (Carnauba) wax, Disteardimonium hectorite, Dimethicone/vinyl dimethicone crosspolymer, Dimethiconol, Lanolin, Aloe barbadensis leaf extract, Paraffinum liquidum (mineral oil), Glyceryl carpylate, Propylene carbonate, Triethoxycaprylylsilane, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl palmitate, Ascorbic acid, Citric acid, CI 77491, CI 77492, CI 77499 (iron oxides), CI 77891 (titanium dioxide).

PLUSY:
  • Podkład i bronzer w jednym,
  • Dobra trwałość,
  • Produkt nietestowany na zwierzętach,
  • Dostępność,
  • Przyzwoita cena,
  • Polski produkt.

MINUSY:

  • Słabe krycie,
  • Podkreśla suchą skórę,
  • Proporcje ilości podkładu do bronzera,
  • Tylko 4 kolory do wyboru,
  • Zawiera silikony - może zapychać,
  • Kiepski skład.

CENA: ok. 25zł/13g.

OCENA: 3/5.

Używałyście już Face Modellera? Jak Wam się podobał? Podzielcie się! :)

poniedziałek, 11 marca 2013

Zużycia lutego

Jako że mamy już marzec, dziś kolejny post ze zużyciami. Luty pod tym względem był taki sobie:


1. Żel myjący + peeling + maseczka 3w1 (Garnier) - całkiem nieźle sprawował się używany na co dzień, wystarczająco delikatny i wystarczająco złuszczający. Niestety Garnier testuje na zwierzakach, więc już się nie spotkamy.
Następca: Kojący żel oczyszczający z organicznymi ekstraktami z jagody i lawendy (które oczywiście są prawie na samym końcu dość długiego i mocno chemicznego składu).

2. Mydło Różowy grapefruit (Lawendowa Farma) - bardzo fajne 100% naturalne mydło, dobrze się pieni, delikatnie pachnie.
Następca: Mydło Wiśnia i figa (Berkeley Square).

3. Balsam w kostce Nakomarek (Lawendowa Farma) - wielbię za zapach, nawilżenie i naturalny skład. Pełna recenzja tutaj.
Następca: Balsam do ciała Malina i jeżyna (I Love...).

4. Szampon odżywczy z wyciągiem z owsa (Yves Rocher) - taki sobie, mocno chemiczny skład, średnio wydajny. Więcej się nie spotkamy.
Następca: Szampon wzmacniający do włosów zniszczonych i wypadających (Farmona) - to będzie moja ostatnia butelka, ma SLES w składzie.

5. Miniwersja odżywki Rainforest Shine (Body Shop) - dziwny zapach, tak gęsta konsystencja, że wręcz nie dało się paskudy wycisnąć z butelki, nawet niezły skład. Więcej się nie spotkamy.
Następca: Odżywka w kostce Jungle (Lush) - to mi zajmie sporo czasu, mega wydajna.

6. Próbka żelu do mycia twarzy Pure System (Yves Rocher) - wzięłam na tygodniowy wyjazd, żeby w końcu zużyć. Zaskoczył mnie dość pozytywnie, ma sporo malutkich drobinek złuszczających, jest delikatny i wydajny. Ale zawiera SLES.

7. Maseczka aloesowa (Alterra) - bardzo przyjemnie nawilżająca maseczka i miła odmiana od maseczek peel-off i innych zasychających - nie zasycha na twarzy, nie ściąga, niedroga i ma niezły skład. Na pewno jeszcze kupię.

8. Musujące pastylki do kąpieli melon/limonka (Estetica) - bubel. Pełna recenzja tutaj.

9. Próbka maski do włosów Aqua Light (Pantene) - wzięłam na wyjazd, nie przeczytawszy opisu na saszetce. I tak, zamiast odżywki, wzięłam maskę "chroniącą przed uszkodzeniami spowodowanymi szczotkowaniem lub stylizacją" :/ Szkoda mi było wyrzucać, więc zużyłam, ale nie zauważyłam żadnego działania. Skład ma średniawy.

10. Próbka pasty do zębów Sensitive Pro Relief (Colgate) - wzięłam na wyjazd. Pasta jak pasta, tylko za mało miętowa i odświeżająca.

A Wam jak idą zużycia? Zużyłyście ostatnio coś co Was zachwyciło? Podzielcie się! :)