środa, 5 sierpnia 2015

Zużycia lipca

Witam wszystkich już po powrocie :) Jako że zaczął się już sierpień, pora na zużycia lipca. Nie są w tym miesiącu może zbyt imponujące, ale nie jest też źle ;) Oto i one:

1. Głęboko oczyszczająca maseczka z glinką z linii Complete Balance (Avon) - niezbyt byłam z niej zadowolona, od wieków próbowałam ją zużyć. Jest dla mojej skóry za mocna, wysychając ją ściąga, do tego ciężko ją zmyć. Już wycofana ze sprzedaży.

2. Bioorganiczna maseczka Glinka zielona (Bielenda) - bardzo fajna maseczka, o której pisałam tutaj. Cena: ok. 4.5zł/2x5ml.
Czy kupiłabym ponownie: tak.

3. Próbka Punktowego koncentratu korygującego z linii Dermo Face Sebio (Tołpa) - wydajny i dobrze się u mnie sprawdził, gdyby nie to, że został wycofany (nie ma go na stronie Tołpy), na pewno kupiłabym pełne opakowanie.

4. Zestaw próbek z linii Resist do skóry mieszanej/tłustej/skłonnej do wyprysków (Paula's Choice) - kosmetyki, o których usłyszałam bodajże na kanale Siobhan (LetzMakeup) na Youtube, jedna z nielicznych linii dla skóry z pierwszymi oznakami starzenia i jednocześnie mieszanej/tłustej/z niedoskonałościami. Na ich stronie można zamówić zestaw próbek całej tej - i innych - linii (na tej stronie, każdy z zestawów kosztuje 3€ z darmową przesyłką). W tym wypadku dostałam 11 saszetek siedmiu produktów: żelu do mycia, toniku, płynu złuszczającego, serum, kremu nawilżającego, płynu matującego SPF 50 i przeciwzmarszczkowego kremu tonującego SPF 30. Linia jest bezzapachowa, a firma podaje, że nie testuje na zwierzętach (potwierdzone na stronie PETA). Całej linii (5 kroków rano i 5 wieczorem) wystarczyło mi tylko na 3 dni, ale to wystarczyło, żebym stwierdziła, że się "szarpnę" na te kosmetyki w przyszłości. Minusy? Są dość drogie (poszczególne produkty kosztują od 24€ do 33€).
Czy kupiłabym: tak.

5. Balsam do ust Born Lippy śliwkowy (The Body Shop) - nie podoba mi się wrażenie jakie pozostawia na ustach, nie klei się za bardzo, ale jest jakby tłusty. Nie zauważyłam, żeby coś dawał.
Czy kupiłabym ponownie: nie.

6. Żel pod prysznic (Cien) - żel jak żel, ma przyjemny pomarańczowy zapach. Cena: ok. 1€/300ml.
Czy kupiłabym ponownie: tak.

7. Szampon Coconut & Almond (Boots) - przyjemnie pachnie kokosem, całkiem nieźle się sprawdza. Żeby jeszcze miał bardziej naturalny skład, byłoby super. Cena: ok 2€/300ml.
Czy kupiłabym ponownie: tak, ale tylko dopóki nie znajdę czegoś delikatnego, bez SLS, SLES i silikonów, i niedrogiego ;)

8. Sypki podkład mineralny (Mary Kay) - to mój drugi słoiczek, mam go od wieków. Można uzyskać nim tylko lekkie krycie, wiec używałam go najczęściej do utrwalenia podkładu. Matuje raczej na krótko, ok. 3 godzin. Cena: 72zł/8g.
Czy kupiłabym ponownie: być może.

Znacie któryś z tych produktów? A może znacie lepsze zamienniki? Podzielcie się! :)

poniedziałek, 27 lipca 2015

Zestaw wyjazdowy

Przy okazji przygotowań do tygodniowego wyjazdu, pomyślałam sobie, że mogłabym pokazać zestaw kosmetyczny jaki sobie przygotowałam. 

Wygląda to na strasznie dużo - i zapewne okaże się, że to za dużo - ale zapewniam, że wszystko mieści się w jednej kosmetyczce :)

Na początek ogólnie pojmowana pielęgnacja:
Przede wszystkim, nie biorę szczoteczki i pasty do zębów, żelu do mycia twarzy, płynu micelarnego, żelu pod prysznic, szamponu i maszynki do golenia, ponieważ to będzie na miejscu. Poza tym, zabieram głównie próbki, miniaturki i odlewki.

Do twarzy: odrobina peelingu Nuxe, krem na dzień i na noc z Tołpy, serum z Tołpy, porcja maseczki nawilżającej z Origins (1), krem pod oczy z Superdrug (2), sztyft na wypryski z Bootsa (3), balsam Honeymania z The Body Shop (na zdjęciu nr 4 to 100% masło shea z L'Occitane, którego zostało mi tak mało, że jednak wzięłam Honeymanię), maseczka z zieloną glinką od Marion i maseczka czekoladowa z Laura Conti (5) i próbki kremów z La Roche-Posay, o których wspominałam ostatnio w poście zakupowym (6).

Garść próbek - Vichy i Tołpa do twarzy, Aveeno i L'Occitane do ciała, Biovax i Marion do włosów (7).

Do włosów: odżywka z Garniera (8), olejek na końcówki z Hair Chemist (9).

Do ciała: krem do rąk z The Body Shop (10), body spray z Mary Kay (11) i naturalny dezodorant od Reutter (12).


Makijażu starałam się spakować jak najmniej i chyba nawet mi się to udało, szczególnie, że już po zrobieniu zdjęcia zrobiłam małą zamianę, ale o tym poniżej:
Do twarzy: puder Bourjois (1), podkład Stay Matte i krem BB matowy od Rimmel (2 i 3) i korektor z Soap & Glory (4; moja recenzja tutaj).

Do oczu: baza pod cienie z Urban Decay (5), neutralna paletka cieni od MAC (6), brązowa kredka LL z Essence (7) i maskara Miss Manga od L'Oreal (8).

Do ust postanowiłam zabrać tylko balsam Kiss Balm od Kiko w odcieniu Blackberry (9) - moje "my lips but better".

Pędzle: podróżny skośny kabuki z Real Techniques (10), do pudru od Mary Kay (11), pędzelek do blendowania nr 13 z Sephory i "kulka" Essence (12) i zamiast numeru 13 (zestawu podróżnego od Eco Tools) postanowiłam zabrać pędzelek do cieni z Eco Tools i pędzelek do rozcierania kresek nr 14 z Sephory.


Oczywiście nie jest to w żaden sposób wersja minimalna - tak czy siak, mam miejsce w walizce, więc postanowiłam troszkę zaszaleć ;) A jak wyglądałaby wersja minimalna? Pielęgnacja: 1 (prawdopodobnie darowałabym sobie peeling i/lub maseczkę), 3, 4, 6 (na wypadek gdyby kremy z nru 1 się za szybko skończyły), 8, 10, 11 i 12. Makijaż: 1, 3 (albo i nie) i 9.


Jak myślicie, zabrałam za dużo? A może zabieracie jeszcze więcej? Podzielcie się! :)

niedziela, 26 lipca 2015

Haul - Benefit, Bourjois, Eco Tools, próbki

Dziś chciałabym pokazać niedawne zakupy - 2 produkty Benefitu, 1 Bourjois, 1 z Eco Tools i kilka próbek. Do tej pory nie miałam zbyt wiele do czynienia z dwoma pierwszymi markami (z Benefitu miałam bazę Stay Don't Stray i kilka miniaturek, w tym słynnego the POREfessional, który uważam za przereklamowany, a z Bourjois tylko puder Healthy Balance), więc jestem tym bardziej ciekawa zakupionych kosmetyków.

A oto one:

Produkt pierwszy to zestaw miniaturek Operation: Pore-Proof (Benefit), w skład którego wchodzą: primer the POREfessional, balsam matujący Dr Feelgood, puder the POREfessional Agent Zero Shine, sztyft matujący the POREfessional License to Blot, różowy matowy rozświetlacz do twarzy Shy Beam (dostępny tylko w tym zestawie) i pędzelek do pudru.

Drugi produkt to kamuflaż Erase Paste (Benefit), bardzo gęsty i kryjący, łososiowy korektor. Mam nadzieję, że poradzi sobie z moimi cieniami pod oczami :)

Trzeci produkt to korektor Healthy Mix (Bourjois).

Zakup od Eco Tools - czyli Eye Perfecting Brush z kolekcji Complexion Collection (taki jak tutaj) - nie załapał się na zdjęcie, ponieważ zwróciłam go jeszcze tego samego dnia. Dlaczego? Zgodnie z opisem, jest to pędzelek do okolic oczu, a właśnie takiego potrzebowałam. Jednak po wyjęciu go z opakowania, okazało się, że ma zbyt sztywne włosie, żebym nawet próbowała używać go pod oczami. Dlaczego ktoś zaleca ten pędzelek w takiej funkcji, jest dla mnie niezrozumiałe. Tym większy zawód, że mam kilka pędzli od Eco Tools i wszystkie bardzo lubię.

Próbki to 2 sztuki kremu matująco-nawilżającego z linii Effaclar Mat, krem nawilżający z linii Effaclar H i punktowy preparat na wypryski z linii Effaclar Duo (La Roche-Posay).

Znacie któryś z tych produktów? A może jakieś tańsze/lepsze alternatywy? Co myślicie? Podzielcie się! :)

wtorek, 21 lipca 2015

Korektor Kick Ass Concealer - Soap & Glory

Dziś parę słów o produkcie niedostępnej w Polsce firmy - korektorze Kick Ass od Soap & Glory w odcieniu Light.

Produkt jest zamknięty w okrągłym zgrabnym opakowaniu, które składa się z dwóch "poziomów". W dolnej części znajduje się korektor w dwóch odcieniach, łososiowym pod oczy (oznaczony jako krok 1) i żółto-beżowym na wypryski i zaczerwienienia (krok 2). Towarzyszy mu lusterko. Po opuszczeniu lusterka, ukazuje się biały puder utrwalający (krok 3) - na twarzy transparentny, całkowicie matowy. Opakowanie zawiera również całkiem przyzwoity puszek do pudru, dobry do poprawek w ciągu dnia.

Jeśli chodzi o działanie, Kick Ass ma bardzo dobre krycie, widziałam nawet porównania ze słynnym korektorem od Bobbi Brown. Korektor w żółtym odcieniu dobrze ukrywa zaczerwienienia i wypryski, ma dobrą trwałość, szczególnie przyprószony pudrem. Korektor łososiowy neutralizuje niebieskawe cienie pod oczami (w moim przypadku nie do końca - mam dość mocne, niebieskie cienie) i ładnie rozjaśnia ich okolicę. Niestety nie wszystkim będzie pasować pod oczy jego gęsta kremowa konsystencja, dość łatwo zbiera się w liniach. Najlepszy sposób jaki na niego do tej pory znalazłam, to przede wszystkim nałożyć krem pod oczy, rozetrzeć i trochę rozgrzać Kick Ass między palcami i dopiero potem wklepać opuszkami, po czym przypudrować. Puder jest zupełnie neutralny i całkiem nieźle utrwala korektor, ale nie matuje na długo, dlatego zawsze dodatkowo oprószam strefę T pudrem matującym.

Ogólnie jestem z "kopiącego zadki" korektora bardzo zadowolona, ale dalej będę się rozglądać za czymś, co całkowicie zamaskuje moje cienie pod oczami i zwali mnie z nóg ;)





SKŁAD:
Żółty korektor: Mica, Triisostearin, Octyldodecanol, Hydrogenated Polydecene, Cetearyl Ethylhexanoate, Polyethylene, Bis-Diglyceryl Polyacyladipate-2, Silica, Sucrose Acetate Isobutyrate, Dextrin Palmitate, Cera Microcristallina (Microcrystalline wax), Phenyl Trimethicone, Squalane, Cholesteryl Hydroxystearate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Dimethicone, Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax, Methylparaben, Tocopherol, Lecithin, Ascorbyl Palmitate, Glyceryl Stearate, Glyceryl oleate, Citric Acid, CI 77891 (Titanium Dioxide), CI 77007 (Ultramarines), CI 77491 (Iron Oxides), CI 77492 (Iron Oxides)
Łososiowy korektor: Ethylhexyl Stearate, Isononyl Isononanoate, Tribehenin, Talc, Caprylic/Capric Triglyceride, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Hydrogenated Coco-Glycerides, Stearalkonium Bentonite, Hydrogenated Polyisobutene, Propylene Carbonate, Pentaerythrityl Tetra-di-t-butyl Hydroxyhydrocinnamate, Lecithin, Hydrogenated Styrene/Isoprene Copolymer, Mica, Silica, Escin, BHT, CI 77891 (Titanium Dioxide), CI 77491(Iron Oxides), CI 77492 (Iron Oxides), CI 77499 (Iron Oxides)
Puder: Talc, Dimethicone, Mica, Nylon-12, PTFE, Zinc Stearate, Zea Mays (Corn) Starch, Boron Nitride, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Lauroyl lysine, Hexylene Glycol, Bambusa Arundinacea Stem Powder, Glycine Soja (Soybean) Oil, Aloe Barbabensis Leaf Extract, CI 77491 (Iron Oxides), CI 77492 (Iron Oxides), CI 77499 (Iron Oxides)

PLUSY:
  • Dobre krycie,
  • Kolory są dość uniwersalne i łatwo dopasowują się do różnych karnacji (oczywiście w granicach rozsądku),
  • Jakość,
  • Dostępność (dla osób mieszkających w Irlandii, UK i USA),
  • Produkt bezzapachowy,
  • Poręczne i funkcjonalne opakowanie z lusterkiem i puszkiem.

MINUSY:
  • Mały wybór kolorów (tylko 2: Light i Medium),
  • Może być zbyt gęsty i kremowy pod oczy,
  • Zawiera silikony (niektórym mogą zapychać pory) i parabeny,
  • Na ile wiem niedostępny w Polsce.

CRUELTY FREE: brak informacji

CENA: ok. 13.5€ / ok. 10£ za 2x2.6g + 2.5g

OCENA: 4/5

Zetknęłyście się już z tym korektorem? Co myślicie? Chcecie, żebym pisała o produktach i markach niedostępnych w Polsce? Podzielcie się! :)

sobota, 18 lipca 2015

Bioorganiczna maseczka Glinka zielona - Bielenda

Bioorganiczna maseczka Glinka zielona z linii Eco Care Bielendy to produkt, który już jakiś czas temu przywiozłam sobie z Polski. W końcu zabrałam się za niego po zużyciu maseczki z Avonu (kiepsko mi to szło, ale w końcu się udało) i muszę przyznać, że przypadła mi do gustu.

Ale po kolei. Maseczka jest zapakowana w saszetkę, więc nadaje się idealnie na podróż. Opakowanie wygląda tak:



Maseczka ma kolor jasnozielony i gładką, kremową konsystencję. Łatwo się rozprowadza na skórze i z niej zmywa. Kiedy wysycha, lekko ściąga skórę, ale jej nie wysusza (po użyciu drugiej porcji skóra lekko mnie szczypała przy nakładaniu kremu, ale to chyba przez to, że przed maseczką użyłam peelingu).

Jeśli chodzi o działanie, cytując producenta:
Skoncentrowana maseczka o działaniu antybakteryjnym, oczyszczającym i ujędrniającym. Zwęża pory, zapobiega powstawaniu zaskórników i wyprysków, radykalnie usuwa obumarłe komórki naskórka, nagromadzone zanieczyszczenia oraz nadmiar sebum. Zapobiega powstawaniu zmarszczek. Doskonale odżywia, ujędrnia, poprawia elastyczność zwiotczałej skóry oraz wyrównuje koloryt szarej, pozbawionej blasku cery.
No, obietnice niezłe. A jak jest w rzeczywistości?

Po dwóch użyciach mogę powiedzieć, że jest delikatna i nie wysusza cery. Faktycznie dobrze oczyściła moją skórę, a przy tym wyciągnęła na powierzchnię kilka dość sporych wyprysków, dzięki czemu przyspieszyła pozbycie się ich.

SKŁAD:
Aqua (Water), Kaolin, Glycerin, Talc, Urea, CI 77891 (Titanium Dioxide), Glyceryl Polyacrylate, Undecylenamidopropyl Betaine, Polyacrylamide /C13-14 Isoparaffin/ Laureth-7, Propylene Glycol, Camelia Sinensis (Green Tea) Leaf Extract, Sodium Lactate, Quercus Robur (Oak) Bark Extract, Citrus Aurantifolia (Lime) Friut Extract, Illite (Green Clay), Polysorbate 20, Magnesium Aluminum Silicate, Cellulose Gum, Viola Tricolor Extract, Allantoin, Triclosan, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Isobutylparaben, DMDM Hydantoin, Parfum, CI 77288 (Dichromium Trioxide)

PLUSY:
  • Delikatna, nie wysusza,
  • Dobrze oczyszcza,
  • Wyciąga wypryski na powierzchnię skóry,
  • Produkt nietestowany na zwierzętach,
  • Przyzwoita cena,
  • Polski produkt.

MINUSY:
  • Dostępność (Rossmann zdaje się jej nie ma, ale jest dostępna tutaj).

CRUELTY FREE: tak

CENA: ok. 4.5zł

OCENA: 4/5.

Znacie? Używacie? Lubicie? Podzielcie się! :)

środa, 8 lipca 2015

Projekt denko - lipiec 2015

Jako że z wcześniejszej "edycji" pozostały mi jeszcze 3 produkty kolorowe, których zużywanie zajmie mi wieki, dziś przedstawiam lipcowy projekt denko (i obiecuję, że następny post będzie w końcu recenzją). Aktualizacje będą pojawiały się tutaj.

Produkty do "odstrzału" prezentują się tak:

1. Peeling do twarzy Gentle Exfoliating Gel (Nuxe) - jak narazie użyłam go zaledwie 2 razy, ale faktycznie jest delikatny. Dość dziwnie pachnie ;)

2. Orzeźwiający tonik-mgiełka z serii Botanic Białe Kwiaty (Tołpa) - bardzo fajna, orzeźwiająca mgiełka, ładnie pachnie. Tylko ciągle zapominam, żeby jej używać.

3. Maseczka 24hr Soothing and Rehydrating Fresh Mask (Nuxe) - jeszcze nie zaczęłam jej używać.

4. Krem Non-Stop Anti-Fatigue Moisturiser z linii SkinErgetic mini (Biotherm) - już go kiedyś miałam i sprawiał się nieźle.

5. Śliwkowy balsam do ust Born Lippy (The Body Shop) - jak narazie, po kilku użyciach, zachwycona nie jestem, ale zobaczymy, może zmienię zdanie.

6. Zestaw mini o zapachu kokosa i limonki: żel pod prysznic, lotion do ciała i mgiełka zapachowa do ciała (Mary Kay) - żel jest straaasznie gęsty, lotion dziwnie pachnie, a mgiełka nie jest zbyt wydajna. Poza tym to niedostępna już edycja limitowana.

7. Masło do ciała The Daily Smooth mini (Soap & Glory) - użyłam narazie tylko kilka razy, dobrze nawilża.

8. 100% masło shea (Yves Rocher)

9. Krem do rąk z limitowanej linii Glazed Apple (The Body Shop) - pięknie pachnie.

10. Żel do włosów [megaHold] mini (V05) - ot, żel do włosów. Ale przynajmniej nie ma alkoholu w składzie.

Znacie któreś z tych produktów? Co o nich myślicie? Podzielcie się! :)

środa, 1 lipca 2015

Zużycia czerwca

Czerwcowe zużycia zrobiły na mnie wrażenie, kiedy wyjęłam wszystkie puste opakowania z koszyka. Rzadko zdarza mi się zużyć aż tyle, nawet jeśli wziąć pod uwagę, że kilku produktów postanowiłam się w końcu pozbyć.

A oto i moje zużycia:


Po kolei:
1. Visibly Clear Pink Grapefruit Daily Scrub (Neutrogena) - fajny peeling na codzień. Pięknie pachnie, jest delikatny. Minusy? Niestety testowany. Zawiera alkohol, parabeny i SLES. Cena: ok. 27zł/150ml.
Czy kupiłabym ponownie: być może.

2. Próbka Anti-Ageing Face Cream (MooGoo) - super skład (i wszystko wyjaśnione na stronie), miły zapach, cudownie się wchłania. Na pewno w przyszłości kupię pełne opakowanie. Minusy? Nie zauważyłam. Cena: 25.30€/75g.
Czy kupiłabym: tak.

3. Tea Tree & Witch Hazel Spot Wand (Boots) - czyli smarowidło na wypryski na dzień i na noc. Całkiem ok, ale wolę wersję w sztyfcie. Minusy? Końcówki nie da się wydobyć aplikatorem, a w żelu na noc tworzyły się zielone farfocle (jak się domyślam, to tylko wytrącał się jakiś składnik, ale nie wygląda to zbyt zachęcająco). Zawiera silikon (podaję jako minus, bo niektórym zatyka pory), alkohol i parabeny. Cena: 4.80€/7ml (na tę linię często są promocje).
Czy kupiłabym ponownie: tak.

4. Krem do pielęgnacji okolic oczu Anew Genics (Avon) - nie jestem w stanie nic napisać o działaniu, bo użyłam go tylko kilka razy zanim zauważyłam, że jest produkowany w Chinach. Jest gęsty i wydaje się wydajny. Minusy? Produkowany w Chinach i testowany na zwierzętach. Cena: ??/15ml (przejrzałam kilka katalogów i wygląda na to, że linia Anew Genics została wycofana ze sprzedaży).

5. Balsam do ust Kiss Balm 04 Cherry (Kiko) - fajny balsam do ust na dni, kiedy nie chce się używać pomadki... a przynajmniej byłby nim, gdybym nie wybrała tak bardzo niepasującego mi koloru ;) Czyli dość jaskrawego, chłodnego różu. Jednak swój drugi egzemplarz, 06 Blackberry, który jest dla mnie idealnym "my lips but better", bardzo lubię. Minusy? Drogi. Cena: 25zł/3g.
Czy kupiłabym ponownie: tak, ale nie w tym kolorze.

6. Mydło w płynie Cherry Blossom (Cien) - ma całkiem przyjemny zapach i do tego jest tanie. Minusy? Zawiera SLES. Cena: ok. 1€/500ml.
Czy kupiłabym ponownie: tak, dopóki nie znajdę czegoś bez SLS, SLES i niedrogiego.

7. Żel pod prysznic Zingy Zesty Lemon (Boots) - ot, żel pod prysznic. Minusy? Zapach... zupełnie jak cytrynowe mleczko do czyszczenia. Zawiera SLES. Cena: 1.30€/250ml (częste promocje).
Czy kupiłabym ponownie: tak, dopóki nie znajdę czegoś bez SLS, SLES i niedrogiego.

8. Krem do rąk Helping Hands (Lush) - świetny krem o dość specyficznym zapachu, który nie wszystkim może odpowiadać. Dość długo się wchłania. Niezły skład (ale zawiera parabeny). Minusy? W sumie nie zauważyłam. Cena: ok. 8€/100g.
Czy kupiłabym ponownie: tak.

9. Próbka Koncentratu wyszczuplającego (Yves Rocher) - trudno cokolwiek mówić po jednej 4ml próbce... Przyjemnie roślinnie pachnie. Ma strasznie długi skład. Minusy? Alkohol na drugim miejscu w składzie. YR sprzedaje w Chinach, więc testowany. Cena: ?? (wygląda na to, że wycofany, aż strach pomyśleć jak długo już miałam tę próbkę).

10. Balsam dyscyplinujący włosy "Fryzura pod kontrolą" (Avon) - mam go już tak długo, że w końcu postanowiłam go wyrzucić. Minusy? Testowany. Cena: ??/60ml (chyba już wycoany ze sprzedaży).

11-13. Próbki Jasmine & Henna Fluff-Ease Hair Treatment (Lush) - odżywka do używania przed myciem włosów. Zużyłam wszystkie 3 na raz i pewnie jeszcze z 1 słoiczek by się przydał, więc pełne opakowanie nie wystarcza pewnie na bardzo długo. Zmyłam ją dopiero po ok. 1-1.5 godziny (o ile wiem zalecane jest ok. 30 minut, ale akurat łazienka była zajęta;) i włosy były dużo bardziej miękkie i gładkie niż zwykle. Zapach odżywki jest bardzo specyficzny i dla mnie niezbyt przyjemny, utrzymał się na włosach około tygodnia (mimo 2 myć po drodze!). Minusy? Zapach. Cena: nie pamiętam, ile kosztuje, ale na brytyjskim Lushu kosztuje 12.50£/220g.
Czy kupiłabym ponownie: tak.

14. Krem BB Photoready (Revlon) - wspominała o nim kiedyś bodajże Ingrid (MissGlamorazzi na YouTube), że taki fajny i w ogóle. Mnie nie zachwycił. Krycie żadne, spływa z mojej mieszanej skóry. Idzie do kosza, szkoda, bo tani nie był. Minusy? Testowany (przykre, nie wiedziałam, że Revlon testuje). Kiepskie krycie (co oczywiście może być plusem dla kogoś, kto ma ładną cerę i tylko chce wyrównać koloryt). Zawiera silikony (podaję jako minus, bo niektórym zatyka pory) i parabeny. Cena: ok. 30zł/30ml (za Wizażem).
Czy kupiłabym ponownie: nie.

15. Próbka Moisture Foundation w odcieniu Sun Beige (Fuschia) - zupełnie nie dla mnie, ani kolor, ani typ podkładu. Ale słoiczek się przyda ;) I firma tutejsza, irlandzka (zawsze lubiłam kupować produkty lokalnych firm:) Cena: 25€/30ml.

16. Próbka Velvet Veil Primer (Fuschia) - nie użyłam ani razu, przeraziła mnie ilość błyszczących drobinek. Fakt, na dłoni w zasadzie nie było ich widać, ale dodatkowy błysk na mojej mieszanej skórze to ostatnie, czego bym chciała. Baza jest gładka, silikonowa w dotyku. Cena: 15€/25ml.

Znacie któryś z tych produktów? Co o nich myślicie? Podzielcie się!

piątek, 26 czerwca 2015

Ulubieńcy wiosny

Zgodnie z zapowiedzią sprzed kilku dni, wracam do blogowania :) Na dobry początek, jako że właśnie zaczęło się lato, przedstawiam ulubieńców wiosny:

1. Visibly Clear  Pink Grapefruit Daily Scrub (Neutrogena) - przyjemny, delikatny i cudownie pachnący codzienny peeling. Ma dość rzadką konsytstencję, przez co używałam go więcej niż to konieczne. Cena: ok. 27zł/150ml.

2. Tea Tree & Witch Hazel Blemish Stick (Boots) - smarowidło na wypryski w formie grubej "pomadki". Przyjemnie pachnie, nie podrażnia i, co najważniejsze, działa. No i jest tani, i często są na tę linię promocje typu "3 w cenie 2", czy "1 + 1 za pół ceny". Cena: ok. 2€/6g.

3. Krem do rąk Formuła norweska - skoncentrowany (Neutrogena) - najlepszy krem do rąk jakiego ostatnio używałam (na przykład Hand Food od Soap & Glory okazał się dla mnie totalnym bublem). Fajnie nawilża i jest w zasadzie bezzapachowy. Cena: ok. 16zł/50ml.

4. Maść oliwkowa (Ziaja) - wielofunkcyjna maść o świetnym składzie. Ostatnio używałam jej głównie dla przyspieszenia gojenia  (dość pechowo rozcięłam sobie palec puszką), ale świetnie sprawdza się też na wysuszone usta, dłonie, w zasadzie każdą przesuszoną skórę. Jest treściwa, gęsta i lepka, przez co zazwyczaj zaklejałam posmarowany palec plastrem, żeby jej nie roznieść po ubraniach, komórce i wszystkim dokoła ;) Cena: ok. 5zł/20ml.

5. Połączenie Serum nawilżającego Hydrativ (Tołpa) i podkładu Stay Matte (Rimmel) - któregoś dnia chciałam na szybko nałożyć Stay Matte dłońmi, co przy jego konsystencji musu jest raczej niemożliwe. Dla lekkiego rozrzedzenia dodałam do niego kroplę serum. To był strzał w dziesiątkę, podkład udało się nałożyć łatwo i szybko, a moja skóra była ładnie nawilżona. Cena: serum ok. 38zł/25ml, podkład ok. 21zł/30ml.

6. Paleta Essential Brown z edycji limitowanej Daring Game (Kiko) - piękne kolory, dobra trwałość (na bazie rewelacyjna). Paleta piękna!

7. Cień w kredce Golden Brown (Kiko) - Jako cień w kredce u mnie się niezbyt sprawdza, ale do kresek... piękny! Jest jaśniejszy od poniżej opisanej brązowej LLki Essence, błyszczący, pięknie podkreśla rzęsy, ale wygląda bardzo "dziennie". Cena: ok. 30zł/1.64g.

8. Kredka Long Lasting Hot Chocolate (Essence) - LLki to chyba moje ulubione kredki do oczu. Świetnie się trzymają, mają ładne kolory. Najczęściej używam brązowej. Cena: ok. 7zł/0.28g.

Znacie któryś z tych produktów? Co o nich myślicie? Podzielcie się! :)

niedziela, 21 czerwca 2015

Ogłoszenie parafialne #2: Wracam do blogowania!

Kochani!

Życie zwolniło trochę tempa, a ja strasznie stęskniłam się za blogowaniem, zatem oficjalnie ogłaszam: wracam!

Po drodze sporo się zmieniło - przede wszystkim mieszkam teraz w Irlandii. Co w kontekście kosmetyków jest superfajne (bo zyskałam dostęp do marek, które od lat chciałam wypróbować, jak Lush, Soap & Glory czy Collection 2000) i niefajne (bo straciłam dostęp do Tołpy, Ziaji, Rosmanna czy Sephory). Jak narazie próbuję znaleźć jakiś tutejszy odpowiednik mojego ulubionego szamponu Babydream i pasującą mojej twarzy pielęgnację (lada moment kończy mi się ukochana Tołpa).

Zapraszam już wkrótce m.in. na: ulubieńców wiosny, projekt denko i zużycia czerwca :)

Moireach