niedziela, 11 listopada 2012

Mój zestaw kosmetyczny na krótki wyjazd

Strasznie długo mnie już na blogu nie było, niestety ostatnio dużo rzeczy zwaliło mi się na głowę naraz - przeprowadzka, urwanie głowy w pracy i przeprowadzka biura, a do tego najmocniejsze przeziębienie od wielu lat (paskudztwo pierwszej nocy w ogóle nie pozwoliło mi zasnąć, a kolejne 2-3 budziłam się kilkukrotnie). Na szczęście choroba jest już na wylocie, a przeprowadzka biura lada moment będzie z głowy, więc w tym miesiącu wracam do pisania, a od grudnia powinnam być już w stanie blogować regularnie. Dziękuję za cierpliwość i zapraszam do czytania! :)

W długi weekend wybrałam się na trzydniowy wyjazd do rodziny i właśnie zestaw z tego wyjazdu chciałabym pokazać - zawiera wszystko czego potrzebuję na takim wyjeździe (a nawet więcej, jak się okazało) i nie zajmuje dużo miejsca. Jechałam prosto z pracy, więc moim priorytetem była właśnie jak największa kompaktowość - stąd w zestawie tyle próbek i miniaturek.

Tak wyglądał zestaw:

Kosmetyczko-apteczkę kupiłam w Tchibo za jakieś 10zł, jest nieduża, ale wygodna i pojemna, ma sporo przegródek i kieszonek. Reszta wylądowała luzem po kieszeniach torby ;)

Na początek pędzle i wyposażenie, które nie pasuje mi do żadnej kategorii ;)

1. Szczoteczka i pasta do zębów - w tym przypadku wersja podróżna, może szczoteczka nie jest najlepsza, ale na trzy dni da się przeżyć.
2. Pędzel do pudru - mniejszy z moich dwóch czyli Mary Kay (więcej o nim tutaj).
3. Pędzle do makijażu - zestaw podróżny z Eco Tools. Mam go od niedawna, ale już do lubię.
4. Lusterko - zwykłe i powiększające.
5. Perfumy - tutaj Cherries (Oriflame), zapach bardzo mi się podoba, a na dodatek ma małe i poręczne opakowanie, w sam raz do torebki czy właśnie na podróż.
6. Szczoteczka do twarzy (Body Shop), o której zapomniałam na zdjęciu. Na co dzień używam słynnej gąbki konjac, ale branie jej na wyjazd byłoby dość kłopotliwe, więc kupiłam tę szczoteczkę i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem - naprawdę dobrze oczyszcza skórę.

Pielęgnacja twarzy wyglądała następująco:

1. Żel do mycia twarzy - tu próbka żelu Effaclar do skóry tłustej i wrażliwej (La Poche-Posay), którego używałam rano. Spokojnie wystarczył na 3 użycia, a i zostało na kolejne 1-2. Używałam go ze szczoteczką do twarzy TBS.
2. Peeling do twarzy - tu próbka peelingu Refined Finish Facial Polish (Benefit), którego używałam wieczorem. Trzeba przyznać, że niezły z niego zdzierak.
3. Preparat na wypryski - tu moja ostatnia tubka z Mary Kay (recenzja tutaj).
4. Krem pod oczy - tu Intensywnie regenerujący krem pod oczy Time Wise (Mary Kay). Recenzja pojawi się, kiedy wyrobię sobie o nim jednoznaczną opinię, ale narazie nie widzę żadnej intensywnej regeneracji.
5. Krem na dzień - próbka Kremu nawilżającego Q10 do skóry mieszanej (Nivea). Wystarczył akurat na 3 dni, ale niestety nie polubił się z kremem BB.
6. Krem na noc - w tej roli próbka Kremu-żelu do skóry normalnej i mieszanej Aquasource (Biotherm).
7. Specjalna kuracja na noc - czyli rybka z Alterry, które stosuję raz w tygodniu.
8. Balsam do ust - mój megawydajny ulubieniec z EOS (recenzja tutaj).
9. Płyn do demakijażu - przelany do małej buteleczki dwufazowy płyn z Mary Kay. Jak się skończy, wrócę do Bielendy - poważnie, po co wydawać na niego 70zł (a nawet 42zł - cena dla konsultantek), skoro Bielenda jest równie dobra, a kosztuje ok. 10zł?
10. Tylko skąd tu się wziął krem do rąk??

Pielęgnacja ciała wyglądała skromnie:

1. Dezodorant - mój ulubieniec w kamieniu.
2. Balsam do ciała - czyli próbka malinowego masła z Body Shopu.
3. Żel antybakteryjny - zawsze mam jakiś w torebce, tu żel z arniką z Yves Rocher.
4. Krem do rąk - miniwersja kremu Mary Kay czyli numer 10 z poprzedniego zdjęcia. Zazwyczaj leży w szufladzie mojego biurka w pracy, ale na podróż był idealny, więc pojechał ze mną (recenzja tutaj).

I na koniec makijaż:

1. Podkład - próbka kremu BB VitaCeric (Dr Irena Eris). Niestety nie polubił się z kremem Nivea na dzień - nawet po odczekaniu 15 minut, podczas nakładania zbijał się w wałeczki, które ciężko było zebrać ze skóry nie ścierając przy okazji tej odrobiny kremu BB, który udało się nałożyć.
2. Korektor - płynny z Mary Kay. Lekki i trochę za mało kryjący, ale wygodny w użyciu.
3. Puder - w kamieniu z Mary Kay, jako część mojego własnoręcznie ulepszonego kompaktu MK.
4. Róż - normalnie bym nie brała na taki krótki wyjazd, ale ten był częścią mojego kompaktu. Tu w neutralnym kolorze Sunny Spice (recenzja tutaj).
5. Cień w kremie/baza pod cienie - cień 02 Happy Preppy z limitki A New League (Essence). Swatch tutaj.
6. Cienie - normalnie ich też bym nie brała, ale są w moim kompakcie. Zabrałam neutralne matowe kolory Sweet Cream, Sienna i Espresso (MK). Recenzja tutaj.
7. Eyeliner/kredka - jako że eyeliner w żelu wymagałby dodatkowego pędzelka, zabrałam ze sobą czarną wodoodporną kredkę Jumbo (Sephora).
8. Tusz do rzęs - tu czarna Ultimate Mascara (MK), chyba w końcu na wykończeniu.
9. Podnośnik z limitki Hollywood's Fabulous 40ties (Catrice; kocham go!).
10. Błyszczyk/pomadka - czyli pomadkobłyszczyk z Avonu (chyba już niedostępny). Bardzo fajny, daje delikatny połyskujący kolor.

Po zebraniu tego wszystkiego do kupy jestem trochę w szoku, że mam aż tyle produktów z MK. No ale więcej już tego nie będzie - raz, że przeszli na ciemną stronę i testują na zwierzakach, a dwa, że produkty MK są strasznie drogie, a jak do tej pory nie trafiłam na żadnego absolutnego "muszmiecia", bez którego nie mogę żyć.

I dla zainteresowanych moim ulepszeniem kompaktu:

Zgodnie z założeniem MK w dolnej części kompaktu miały być aplikatory, ale ja wkleiłam do niej magnes i trzymam tam puder :) W górnej wymienione wyżej cienie i róż.

A Wy co zabieracie na wyjazdy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz