środa, 1 lipca 2015

Zużycia czerwca

Czerwcowe zużycia zrobiły na mnie wrażenie, kiedy wyjęłam wszystkie puste opakowania z koszyka. Rzadko zdarza mi się zużyć aż tyle, nawet jeśli wziąć pod uwagę, że kilku produktów postanowiłam się w końcu pozbyć.

A oto i moje zużycia:


Po kolei:
1. Visibly Clear Pink Grapefruit Daily Scrub (Neutrogena) - fajny peeling na codzień. Pięknie pachnie, jest delikatny. Minusy? Niestety testowany. Zawiera alkohol, parabeny i SLES. Cena: ok. 27zł/150ml.
Czy kupiłabym ponownie: być może.

2. Próbka Anti-Ageing Face Cream (MooGoo) - super skład (i wszystko wyjaśnione na stronie), miły zapach, cudownie się wchłania. Na pewno w przyszłości kupię pełne opakowanie. Minusy? Nie zauważyłam. Cena: 25.30€/75g.
Czy kupiłabym: tak.

3. Tea Tree & Witch Hazel Spot Wand (Boots) - czyli smarowidło na wypryski na dzień i na noc. Całkiem ok, ale wolę wersję w sztyfcie. Minusy? Końcówki nie da się wydobyć aplikatorem, a w żelu na noc tworzyły się zielone farfocle (jak się domyślam, to tylko wytrącał się jakiś składnik, ale nie wygląda to zbyt zachęcająco). Zawiera silikon (podaję jako minus, bo niektórym zatyka pory), alkohol i parabeny. Cena: 4.80€/7ml (na tę linię często są promocje).
Czy kupiłabym ponownie: tak.

4. Krem do pielęgnacji okolic oczu Anew Genics (Avon) - nie jestem w stanie nic napisać o działaniu, bo użyłam go tylko kilka razy zanim zauważyłam, że jest produkowany w Chinach. Jest gęsty i wydaje się wydajny. Minusy? Produkowany w Chinach i testowany na zwierzętach. Cena: ??/15ml (przejrzałam kilka katalogów i wygląda na to, że linia Anew Genics została wycofana ze sprzedaży).

5. Balsam do ust Kiss Balm 04 Cherry (Kiko) - fajny balsam do ust na dni, kiedy nie chce się używać pomadki... a przynajmniej byłby nim, gdybym nie wybrała tak bardzo niepasującego mi koloru ;) Czyli dość jaskrawego, chłodnego różu. Jednak swój drugi egzemplarz, 06 Blackberry, który jest dla mnie idealnym "my lips but better", bardzo lubię. Minusy? Drogi. Cena: 25zł/3g.
Czy kupiłabym ponownie: tak, ale nie w tym kolorze.

6. Mydło w płynie Cherry Blossom (Cien) - ma całkiem przyjemny zapach i do tego jest tanie. Minusy? Zawiera SLES. Cena: ok. 1€/500ml.
Czy kupiłabym ponownie: tak, dopóki nie znajdę czegoś bez SLS, SLES i niedrogiego.

7. Żel pod prysznic Zingy Zesty Lemon (Boots) - ot, żel pod prysznic. Minusy? Zapach... zupełnie jak cytrynowe mleczko do czyszczenia. Zawiera SLES. Cena: 1.30€/250ml (częste promocje).
Czy kupiłabym ponownie: tak, dopóki nie znajdę czegoś bez SLS, SLES i niedrogiego.

8. Krem do rąk Helping Hands (Lush) - świetny krem o dość specyficznym zapachu, który nie wszystkim może odpowiadać. Dość długo się wchłania. Niezły skład (ale zawiera parabeny). Minusy? W sumie nie zauważyłam. Cena: ok. 8€/100g.
Czy kupiłabym ponownie: tak.

9. Próbka Koncentratu wyszczuplającego (Yves Rocher) - trudno cokolwiek mówić po jednej 4ml próbce... Przyjemnie roślinnie pachnie. Ma strasznie długi skład. Minusy? Alkohol na drugim miejscu w składzie. YR sprzedaje w Chinach, więc testowany. Cena: ?? (wygląda na to, że wycofany, aż strach pomyśleć jak długo już miałam tę próbkę).

10. Balsam dyscyplinujący włosy "Fryzura pod kontrolą" (Avon) - mam go już tak długo, że w końcu postanowiłam go wyrzucić. Minusy? Testowany. Cena: ??/60ml (chyba już wycoany ze sprzedaży).

11-13. Próbki Jasmine & Henna Fluff-Ease Hair Treatment (Lush) - odżywka do używania przed myciem włosów. Zużyłam wszystkie 3 na raz i pewnie jeszcze z 1 słoiczek by się przydał, więc pełne opakowanie nie wystarcza pewnie na bardzo długo. Zmyłam ją dopiero po ok. 1-1.5 godziny (o ile wiem zalecane jest ok. 30 minut, ale akurat łazienka była zajęta;) i włosy były dużo bardziej miękkie i gładkie niż zwykle. Zapach odżywki jest bardzo specyficzny i dla mnie niezbyt przyjemny, utrzymał się na włosach około tygodnia (mimo 2 myć po drodze!). Minusy? Zapach. Cena: nie pamiętam, ile kosztuje, ale na brytyjskim Lushu kosztuje 12.50£/220g.
Czy kupiłabym ponownie: tak.

14. Krem BB Photoready (Revlon) - wspominała o nim kiedyś bodajże Ingrid (MissGlamorazzi na YouTube), że taki fajny i w ogóle. Mnie nie zachwycił. Krycie żadne, spływa z mojej mieszanej skóry. Idzie do kosza, szkoda, bo tani nie był. Minusy? Testowany (przykre, nie wiedziałam, że Revlon testuje). Kiepskie krycie (co oczywiście może być plusem dla kogoś, kto ma ładną cerę i tylko chce wyrównać koloryt). Zawiera silikony (podaję jako minus, bo niektórym zatyka pory) i parabeny. Cena: ok. 30zł/30ml (za Wizażem).
Czy kupiłabym ponownie: nie.

15. Próbka Moisture Foundation w odcieniu Sun Beige (Fuschia) - zupełnie nie dla mnie, ani kolor, ani typ podkładu. Ale słoiczek się przyda ;) I firma tutejsza, irlandzka (zawsze lubiłam kupować produkty lokalnych firm:) Cena: 25€/30ml.

16. Próbka Velvet Veil Primer (Fuschia) - nie użyłam ani razu, przeraziła mnie ilość błyszczących drobinek. Fakt, na dłoni w zasadzie nie było ich widać, ale dodatkowy błysk na mojej mieszanej skórze to ostatnie, czego bym chciała. Baza jest gładka, silikonowa w dotyku. Cena: 15€/25ml.

Znacie któryś z tych produktów? Co o nich myślicie? Podzielcie się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz