1. Żel myjący + peeling + maseczka 3w1 (Garnier) - całkiem nieźle sprawował się używany na co dzień, wystarczająco delikatny i wystarczająco złuszczający. Niestety Garnier testuje na zwierzakach, więc już się nie spotkamy.
Następca: Kojący żel oczyszczający z organicznymi ekstraktami z jagody i lawendy (które oczywiście są prawie na samym końcu dość długiego i mocno chemicznego składu).
2. Mydło Różowy grapefruit (Lawendowa Farma) - bardzo fajne 100% naturalne mydło, dobrze się pieni, delikatnie pachnie.
Następca: Mydło Wiśnia i figa (Berkeley Square).
3. Balsam w kostce Nakomarek (Lawendowa Farma) - wielbię za zapach, nawilżenie i naturalny skład. Pełna recenzja tutaj.
Następca: Balsam do ciała Malina i jeżyna (I Love...).
4. Szampon odżywczy z wyciągiem z owsa (Yves Rocher) - taki sobie, mocno chemiczny skład, średnio wydajny. Więcej się nie spotkamy.
Następca: Szampon wzmacniający do włosów zniszczonych i wypadających (Farmona) - to będzie moja ostatnia butelka, ma SLES w składzie.
5. Miniwersja odżywki Rainforest Shine (Body Shop) - dziwny zapach, tak gęsta konsystencja, że wręcz nie dało się paskudy wycisnąć z butelki, nawet niezły skład. Więcej się nie spotkamy.
Następca: Odżywka w kostce Jungle (Lush) - to mi zajmie sporo czasu, mega wydajna.
6. Próbka żelu do mycia twarzy Pure System (Yves Rocher) - wzięłam na tygodniowy wyjazd, żeby w końcu zużyć. Zaskoczył mnie dość pozytywnie, ma sporo malutkich drobinek złuszczających, jest delikatny i wydajny. Ale zawiera SLES.
7. Maseczka aloesowa (Alterra) - bardzo przyjemnie nawilżająca maseczka i miła odmiana od maseczek peel-off i innych zasychających - nie zasycha na twarzy, nie ściąga, niedroga i ma niezły skład. Na pewno jeszcze kupię.
8. Musujące pastylki do kąpieli melon/limonka (Estetica) - bubel. Pełna recenzja tutaj.
9. Próbka maski do włosów Aqua Light (Pantene) - wzięłam na wyjazd, nie przeczytawszy opisu na saszetce. I tak, zamiast odżywki, wzięłam maskę "chroniącą przed uszkodzeniami spowodowanymi szczotkowaniem lub stylizacją" :/ Szkoda mi było wyrzucać, więc zużyłam, ale nie zauważyłam żadnego działania. Skład ma średniawy.
10. Próbka pasty do zębów Sensitive Pro Relief (Colgate) - wzięłam na wyjazd. Pasta jak pasta, tylko za mało miętowa i odświeżająca.
A Wam jak idą zużycia? Zużyłyście ostatnio coś co Was zachwyciło? Podzielcie się! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz