czwartek, 6 grudnia 2012

Zużycia listopada

W tym miesiącu w końcu na czas ;) przedstawiam moje zużycia. Oto i one:


Kurczę, dumna z siebie jestem, w tym miesiącu udało mi się zużyć sporo. Wprawdzie 3 z tych zużyć to trochę oszukańce, ale o tym za chwilę ;)

A zatem po kolei:

1. i 2. Bananowy duet od Body Shopu - fantastycznie pachnące szampon i odżywka, wygładzające aż do granic absurdu i niestety o takim sobie składzie. Pełna recenzja tutaj.
Następca: Szampon podkreślający kolor do włosów brązowych (Yves Rocher), Odżywka Rainforest Shine z oliwą z oliwek (Body Shop).







3. Miniwersja Głęboko oczyszczającego toniku Pure System (Yves Rocher) - pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy podczas używania to absurdalna konsystencja, jest bardzo gęsty, niemal żelowy. Drugie, co zauważyłam, to brak obiecywanego w nazwie oczyszczenia, a na dodatek gwałtowny wysyp wyprysków. Po przerwie i doprowadzeniu skóry do stanu używalności używałam go co drugi dzień na noc, i w takim systemie krzywdy mi nie zrobił, ale jakiejś poprawy też nie zauważyłam. Rozstaję się z buteleczką (a raczej zawartością, bo buteleczka jeszcze mi się przyda) z ulgą, że już się nie spotkamy. Nie polecam.
Następca: brak, jakoś brak mi cierpliwości do toników.

4. Krem pod oczy Solutions Beautiful Hydration (Avon) - w tym przypadku również cieszę się z rozstania, ponieważ ten krem nic nie zrobił dla mojej skóry. W połowie tubki straciłam do niego cierpliwość i wylądował na dnie szafki, aż w końcu zużyłam go jako krem do rąk - i w tej roli też się nie sprawdził (a to było jeszcze sporo przed mrozami), a nawet lekko ściągał skórę. Nie polecam.
Następca: Intensywnie regenerujący krem pod oczy Time Wise (Mary Kay), jako krem do rąk Nawilżający krem do rąk o zapachu pomarańczy (Oriflame).

5. Intensywnie regenerujący krem pod oczy Time Wise (Mary Kay) - fajnie nawilżający, gęsty krem. Nie zauważyłam intensywnej regeneracji, ale ogólnie byłam z niego zadowolona. Kiepski skład. Pełna recenzja tutaj.
Następca: Krem pod oczy Anew Aqua Youth (Avon).

6. Krem na noc Complete Balance (Avon) - półprzezroczysty, zielony żel. Ma dość przyjemny zapach, dość szybko się wchłania. Niezbyt wydajny. Przeciętniak. Pełna recenzja wkrótce.
Następca: Odżywczy krem do twarzy z czerwonym jabłkiem i owsem (Oriflame).

7. Kapsułki pielęgnujące z wyciągiem z orchidei (Alterra) - moja weekendowa kuracja supernawilżająca. Aż dziwne, że do tej pory nie napisałam ich recenzji, to jeden ze stałych punktów mojego tygodniowego programu. Jedyny minus? Substancje zapachowe w składzie. Po co? No po co, ja się pytam, taki fajny naturalny skład, a musieli jakąś chemię dorzucić :/
Następca: kolejne rybki, a jakże. Ale jak uporam się ze zgromadzonymi zapasami (nie rybek, tylko ogólnie kosmetyków :P) - przerzucam się na pielęgnację naturalną :)

8. Masełko do ust Wild Cherry (Body Shop) - pięknie pachnące, fajnie nawilżające masełko idealne na noc. Gdyby nie przynależność do testującego na zwierzakach L'Oreala, przebolałabym nawet PEGa w składzie i nie szukała innych mazideł.
Następca: Odżywczy balsam do ust z czerwonym jabłkiem i owsem (Oriflame).

9. Próbka Scrubu do ciała Mango (Body Shop) - zapach absolutnie boski i długotrwały (po 7h mocniejszy niż woda toaletowa, po 10h ciągle wyczuwalny), działanie na sucho rewelacyjnie zdzierające, na mokro delikatne. Ale nie kupię, za drogi, no i TBS należy do... (znacie resztę;).

10. Próbka Multifunkcyjnego kremu BB (Dr Irena Eris) - próbka, którą zabrałam na wyjazd. Fajny krem na co dzień, wydajny. Spokojnie przykrywa mniejsze niespodzianki, wyrównuje koloryt. Ogólnie przyzwoity, ale w pełnym wymiarze raczej nie kupię, 75zł to jednak za dużo za niego.

11. Próbka Peelingu do twarzy Refined Finish (Benefit) - dobry zdzierak, zdecydowanie za ostry na co dzień, ale na szczęście nie podrażnił mi skóry podczas wyjazdu. Dość przyjemnie pachnie. I jest piekielnie drogi.

12. Świeczki zapachowe typu teelight o zapachu konwalii (Bolsius Aromatic) - lubię świeczki tej firmy, te niestety mnie zawiodły, zapach był zupełnie niewyczuwalny. Ale świeczki zawsze się przydają ;)
Następca: tym razem zapach elektryczny Spiced Cider z Bath&Body Works.

I na koniec zużycia nieco oszukane:
13. Baza pod cienie Stay Don't Stray (Benefit) - używałam i używałam, aż nadeszła chwila, kiedy musiałam przestać się oszukiwać i powiedzieć sobie, że faktycznie zaczęła się rozwarstwiać i dziwnie pachnieć. Z końcówką rozstaję się z wielką przykrością, bo bardzo polubiłam tę bazę (no i trochę mnie kosztowała :/), no ale zdrowie przede wszystkim.
Następca: cienie w kremie A New League (Essence).

14. Ochronny balsam do ust o zapachu poziomki (Flos-Lek) - pachnie przecudnie, ale co z tego jak nie nawilża, tylko natłuszcza. Zużyłam niewiele, nie wiem czy chociaż 1cm, bez wyrzutów sumienia rozstaję się z resztą. Pełna recenzja tutaj. Nie polecam.
Następca: Balsam do ust Garden of Eden (NoniCare).


Używałyście któregoś z tych kosmetyków? A może znacie dużo lepsze "zamienniki" w ich kategoriach?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz