wtorek, 20 marca 2012

Post zaangażowany czyli postanowienia kosmetyczne

Zacznę może od wyjaśnienia dlaczego ostatnio nieco zaniedbałam bloga. Otóż zostałam odciągnięta przez proces zmiany pracy i intensywne przeszkolenie :D Mam nadzieję, że w najbliższym czasie wszystko się na tyle ustatkuje, że będę w stanie częściej pisać. Po tym optymistycznym wstępie bezzwłocznie przechodzę do właściwej treści notki :)

Wprawdzie przyjęło się, że postanowienia robi się w Sylwestra/na samym początku roku, ale nie mam zamiaru czekać aż do grudnia i dlatego się wyłamię ;) Zamierzam zacząć wprowadzać moje postanowienia w życie od zaraz, a właściwie od momentu kiedy pokończą mi się kosmetyki sprzeczne z nowymi zasadami (no bo przecież nie będę wyrzucać nieużywanych produktów, na które już wydałam pieniądze :P równie dobrze mogę je zużyć).

Ale do rzeczy. Oto moje postanowienia:


NIE dla kosmetyków (i wszystkiego innego) "MADE IN CHINA"

Od dłuższego czasu staram się unikać różnych produktów, a szczególnie kosmetyków, wyprodukowanych w Chinach. Zaczęło się od stwierdzenia, że chińszczyzna to zazwyczaj badziewie, dopiero później dowiedziałam się o wykorzystywaniu dzieci do pracy, traktowaniu zwierząt czy o przerażających zniszczeniach środowiska naturalnego.

Ale dopiero rozmowa z Anią z bloga Ekologicznie, empatycznie, praktycznie uświadomiła mnie, że jest dużo gorzej niż mi się wydawało (pisała o tym ostatnio w tym poście) i dała mi kopa do ostatecznego powiedzenia nie produktom "made in China". Przytoczyła wtedy przykład z książki, o tym jak wygląda produkcja kosmetyków w chińskiej fabryce. Brud, brak jakichkolwiek przepisów BHP, rękawiczek, mydła w toaletach pracowniczych (! pracownicy korzystają z WC i po tym bez mycia rąk, bez rękawiczek produkują kremy do twarzy!) - za takie kosmetyki dziękuję, nie mam ochoty na jakieś dziwne choroby skóry.

Dlatego postanowiłam wprowadzić etykietkę "made in China", która będzie wskazywać kosmetyki produkcji chińskiej - te, które przekradną się przez moje lustracje przedzakupowe, i te, które zauważę w sklepie. Z góry już mogę powiedzieć, że ostatnio Avon ma sporo produktów z Chin - począwszy od części kolorówki (na pewno szminka z błyszczykiem "Pełnia zmysłowości" i miniszminka "Stylowy kolor") po część grzebieni/szczotek do włosów. Ale wątpliwy zaszczyt pierwszego kosmetyku "made in China" na moim blogu kopnął firmę Oriflame, której cienie zrecenzowałam latem 2011. Do etykietki "made in China" prowadzi obrazek widoczny pod archiwum :)


NIE dla firm testujących na zwierzętach

Od około 7 roku życia miałam zwierzaki - najpierw mieliśmy chomiki (licząc z młodymi przewinęło się ich mnóstwo) potem pojawiła się Psica. Uwielbiam zwierzaki i nie zgadzam się na to, żeby króliczkom wkrapiać do oczu stężony szampon, szczurom i myszom wstrzykiwać domięśniowo jakieś chemikalia, a psom przez rurę ładować psie żarcie prosto do żołądka aż do jego pęknięcia. A to tylko przykłady.

A najgorsze jest to, że teraz wszystkie firmy pysznią się znaczkami "cruelty-free" na opakowaniach produktów, jakby to było jakieś wielkie poświęcenie. Otóż nie, nie jest - wymogiem UE jest nie testowanie produktu na zwierzętach. Ale niestety nie ma takich regulacji w kwestii testowania składników - więc produkt ze znaczkiem "cruelty-free" często wcale taki nie jest. Wiele firm ciągle testuje składniki na zwierzakach albo kupuje składniki nie sprawdzając czy były testowane czy nie.

Od tej pory będę w recenzjach podawać informacje o testowaniu/nietestowaniu przez daną firmę (i sukcesywnie będę uzupełniać starsze recenzje) i wprowadzam etykietkę "cruelty-free" dla oznaczenia produktów przyjaznych zwierzakom :) Za jakiś czas pojawi się też w formie obrazka pod archiwum :)


NIE dla szkodliwej chemii w kosmetykach

Już od jakiegoś czasu staram się kupować kosmetyki bez parabenów, ale etykiet dokładnie nie czytałam, bo "przecież się na tym nie znam". Po obejrzeniu filmiku The Story of Cosmetics - wrzuconego ostatnio przez fan page Phenome - moje nowe motto brzmi "to się zapoznam".

To przerażające ile świństw producenci wsadzają do kosmetyków. Doczytałam się na przykład, że sporym (ale niestety nie nagłośnionym) problemem na rynku jest obecność ołowiu w pomadkach - na niechlubnej liście "przodowników" prowadzi Maybelline Color Sensation (koncern L'Oreal). Kosmetyki zawierają mnóstwo substancji rakotwórczych - w tym kosmetyki sztandarowych firm związanych z Różową Wstążką (Avon, Estee Lauder, Revlon), które pokazują się jako dobroczyńcy, a jednocześnie od dawna odmawiają podpisania Compact for Safe Cosmetics (zobowiązanie do usunięcia szkodliwych chemikaliów związanych m.in. z rakiem i mających szkodliwy wpływ na zdrowie).

A wprowadzanie klienta w błąd w kwestii zawartości jest na porządku dziennym - pisałam ostatnio o kremie Lirene, którego opakowanie krzyczało "jestem naturalny!", a w składzie miał chyba z 5 różnych parabenów (a jak się ostatnio dowiedziałam, niektóre parabeny i ftalany zwiększają ryzyko wystąpienia raka piersi).

Dlatego od tej pory będę korzystać ze strony EWG's Skin Deep Cosmetics Database (podobną listę, tylko sporo mniejszą, ma na swojej stronie Phenome) i do każdej recenzji podawać skład z zaznaczeniem substancji niebezpiecznych dla zdrowia (oby ich było jak najmniej ^^). I wprowadzam kolejną nową etykietkę "100% natura" dla oznaczenia produktów naturalnych (również za jakiś czas pojawi się w formie obrazka; tu też sukcesywnie będę uzupełniać recenzje) - narazie z kosmetyków, które mam, łapią się tylko "rybki" z Alterry, ale na pewno będzie ich więcej :)

Co o tym myślicie? Czytacie składy i patrzycie na kraj pochodzenia? Szukacie firm nietestujących na zwierzętach? Podzielcie się :)

____________
Bonus :)
Do końca marca w Rossmannie obowiązuje zniżka 20% na produkty do twarzy Alterra - zniżka sumuje się z promocjami :) Pełna lista produktów objętych rabatem jest tutaj, a kupon tutaj.

2 komentarze:

  1. Brawo! Super postanowienia, popieram gorąco :) Informacja o tym, które kosmetyki są z Chin, będzie dla mnie bardzo przydatna - w ten sposób będę mogła uprzedzić koleżanek i rodzinę. Nie wszyscy, niestety, mają wystarczająco chęci, żeby przejść na cruelty-free, ale o niebezpieczeństwach chińskiej produkcji chyba wie już wystarczająco dużo osób, więc ta informacja będzie bardzo przydatna dla nich. A dla mnie - o tych naturalnych kosmetykach poproszę pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno będzie dotrzymać tych wszystkich postanowień, ale będę się starać :) Trzeba dbać o swoje zdrowie i o zwierzaki, które są na łasce człowieka. Będę pisać i o made in China, i o naturalnych, a jak tylko znajdę ciekawe i łatwe przepisy na kosmetyki DIY to też będę się dzielić :)

    OdpowiedzUsuń