Dziś chciałabym napisać kilka słów o pudrze z limitki Welcome to Las Vegas. Kupiłam go przypadkiem, ale okazał się naprawdę niezły.
Sporo już zużyłam (na środku dobiłam już denka), ale początkowo wyglądał tak:
Niestety pani zeszła z pudru już po pierwszym maźnięciu pędzlem po powierzchni ;) Przy okazji dowiedziałam się, że jest bardzo drobny i strasznie dużo się go nabiera na pędzel. Używam go oszczędnie, nie potrzeba wiele, żeby zmatowić skórę. W moim przypadku mat trzyma ok. 5-6h, więc muszę po niego sięgnąć w ciągu dnia - używam wtedy puszka z Rossmanna. Puder łatwo się nakłada zarówno dużym pędzlem jak i z puszkiem. Jest wydajny i, mimo że używam go już bodajże od stycznia, nie skończy mi się za szybko (pewnie dopiero zimą).
SKŁAD:
Talc, Zea Mays (Corn) Starch, Dimethicone, Zinc Stearate, Pentaerythrityl Tetraisostearate, Octyldodecyl Stearoyl Stearate, Caprylyl Glycol, Nylon-12, HDI/Trimethylol Hexyllactone Crosspolymer, Diisostearyl Malate, Disodium EDTA, Silica, Sorbic Acid, Phenoxyethanol, CI 77491, CI 77492, CI 77499 (Iron Oxides), CI 77891 (Titanium Dioxide)
PLUSY:
- Dobrze utrwala makijaż,
- Nieźle matuje,
- Transparentny,
- Wydajny.
MINUSY:
- Nienajlepszy skład,
- Już niedostępny.
CENA: 18zł/8.5g.
OCENA: 4/5.